niedziela, 13 maja 2012

Rozdział I


Odgarnąłem z twarzy przydługie kosmyki włosów. Z lekkim znużeniem spoglądałem na trzymany przeze mnie arkusz, który kazano mi wypełnić. To dziwne, że urzędnicy myślą, iż nosimy długopisy przy sobie. Westchnąłem, rozglądając się po korytarzu, jakbym czekał na coś, co miałoby się nie wydarzyć. Zabawne jest to, ilu ludzi przyszło na casting, jakby oczekiwali że to im przypadnie ten zaszczyt wystąpienia u boku Yasu, jakby byli zupełnie niepokonani. Beznadziejni ludzie, zapatrzeni w siebie, niekiedy nie mający do zaoferowania nic poza ładną buźką. Nie żebym miał się za lepszych od nich, zdawałem sobie sprawę, że są tu osoby z większym doświadczeniem, mogące więcej zdziałać, przy których jestem tylko marnym studencikiem, łapiącym okazje i że mogącym nie mieć żadnych szans. Ale czy  to ważne? Nie. Nie zależało mi na wygranej, po prostu chciałem choć przez chwilę móc pobyć przy Nim i zabrać całą jego uwagę tylko dla siebie. Nic więcej, to w końcu tak niewiele. A może się mylę? Może to spotkanie to zbyt wysokie progi dla takiego człowieka jak ja?
 -Kitamura Ryo – zawołała mnie dość młoda kobieta, gestem wskazując bym wszedł do pokoju, gdzie odbywa się przesłuchanie. Zapewne była menadżerką Acid Black Cherry, idealnie pasowała do upodobań Yasu. Młoda, długonoga, ze sporymi walorami. Zacisnąłem pięści, chcąc ukryć jakoś zdenerwowanie i kiełkującą w moim sercu zazdrość. Nie mogłem myśleć o Yasu w tej kategorii, był dla mnie nieosiągalny.
Podałem kobiecie kartkę, stając pośrodku planu teledysku, czekając cierpliwie na jej reakcje.
-Dlaczego arkusz jest pusty?
-Nie miałem czym wypełnić – mruknąłem, rozglądając się z zainteresowaniem po pomieszczeniu. Dobrze się tu czułem, panowała miła atmosfera. Ciekawe jakby to było, gdybym mógł wystąpić w tym projekcie. Mimowolnie powędrowałem spojrzeniem w kierunku Yasu, który był zajęty rozmową z jednym z technicznych. Poczułem jak moje serce przyspiesza, a na policzkach powoli uwydatnia się rumieniec.
-To zajmiemy się tym później. Masz już jakieś doświadczenie związane z tą branżą?
-Mam własny zespół, ale to raczej hobby. Zajmuję się też modelingiem, niestety nie profesjonalnie.
-Rozumiem. – Zanotowała coś ołówkiem na kartce, po chwili obdarzając mnie szerokim uśmiechem. – Yasu powie ci jak wygląda cały zamysł teledysku i zobaczymy jak się w tym sprawdzisz. Yasu! – zawołała jasnowłosego wokalistę, kierując się do rzędu krzeseł naprzeciw planu, gdzie rozsiadła się wygodnie. Widać jej rola dobiegła końca.
-Kitamura Ryo. – Ukłoniłem się lekko, gdy obiekt moich długoletnich westchnień stanął przede mną. Spojrzałem krótką chwilę w jego oczy, natychmiast odwracając wzrok. Miałem wrażenie, że potrafił zajrzeć w głąb mojej duszy, odczytać z mojego umysłu wszystko to, co chcę przed nim zataić. Czułem się tak mały pod tym spojrzeniem, nic nieznaczący. Chciałem stąd wyjść, mimo że właśnie spełniało się moje marzenie. Miałem uwagę Yasu tylko dla siebie. – To co mam robić? – wyszeptałem, bojąc się zdradzić zdenerwowanie, jakie owładnęło moim ciałem. Musiałem być opanowany, pokazać, że coś potrafię i że umiem zachować się profesjonalnie. Nie mogłem źle wypaść już na starcie. 

#### 

Obmawiałem właśnie z szefem działu technicznego jakieś problemy z oświetleniem, kiedy Eri zawołała, że dotarł kolejny kandydat. Byłem już tym wszystkim szczerze zmęczony. Słońce chyliło się ku zachodowi, a ja nie poznałem nawet jednego mężczyzny (ani przebranej za niego zdesperowanej kobiety, bo i takie się tutaj trafiały), który zainteresowałby mnie sobą na tyle, abym na poważnie zaczął zastanawiać się do zaproszenia go do teledysku. Jeśli tylko nie dziękowałem komuś w chwili jego wkroczenia na salę, to w ostateczności i tak się zawodziłem – albo jego gra aktorska nie spełniała wymogów, albo okazywał się aroganckim, szukającym poklasku oszustem, a ja chciałem kogoś prawdziwego, kto odda się tej niewielkiej roli całym sercem.
A jednak, kiedy lekko zrezygnowany podszedłem do mojej menadżerki, nadzieja ponownie wpłynęła do mojego serca. Otóż przede mną stała iście urocza istotka – delikatne rysy, usta, które jakby mnie wołały i wyjątkowo mądre, otoczone wachlarzem długich rzęs łagodne oczy. Dokładnie tak kształtował się w mojej wyobraźni obraz chłopaka idealnego do tej roli. Ukłonił się, a jego kruczoczarne włosy zafalowały. Nieśmiało spojrzał w moje oczy, jednak zaraz wyraźnie skrępowany wbił wzrok w podłogę, zupełnie, jakby dostrzegł we mnie coś przerażającego lub zawstydzającego. „Słodki...” zaśmiałem się w duchu i nabrałem dziwnej ochoty, by go niezwłocznie przytulić. Ograniczając się jednak do położenia ręki na jego ramię wyjaśniłem mu dokładnie, jakiego rodzaju scen będę od niego wymagać, jeśli dostanie tą rolę. A już wtedy nie miałem wątpliwości, że jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to nie chcę nikogo innego. Jego mina nie wyrażała nic konkretnego, kiwał tylko głową na znak, że zrozumiał. Wyglądał, jakby bardzo próbował się na czymś skupić. 

#### 

Zbyt bliska obecność Yasu nie wpływała na mnie specjalnie dobrze. W mojej głowie panował istny chaos, nie byłem w stanie ułożyć myśli tak, by stanowiły logiczną całość. Wszystko wydało się nagle takie… Bezsensowne. Cała moja obecność tutaj, ten pomysł z castingiem. Miałem ochotę natychmiast dać nogę.
Starałem się skupić na jego słowach, nie chcąc wyjść na jakiegoś zadufanego w sobie smarkacza, który pozjadał wszystkie rozumy. Wychodziło mi to z marnym skutkiem, ale dusiłem to w sobie, nie okazując światu mojej dezorientacji. Bo przecież miałem być profesjonalistą.
Wziąłem do ręki scenopis, chcą dokładniej zapoznać się z rolą, jaka mogłaby mi przypaść. Słyszałem każde słowo, które Yasu wypowiedział, ale ciężko mi było przetworzyć je tak, by mój mózg uznał to za prawdę. Wszystko w scenariuszu wydawało się proste, przynajmniej w teorii. Nie wiem jak w praktyce zadziałałaby na mnie oraz na naszą pracę, bliskość Yasu. Z tego co wyczytałem, mogłem wywnioskować, że rola o którą się rozchodzi, jest niezwykle znacząca i warta czekania tylu godzin na swoją kolej. W końcu nie mogli wybrać do tego zadania pierwszej lepszej osoby. Już zbierałem się w sobie, by okazać jakieś zainteresowanie tematem i się dopytać wokalisty o szczegóły, gdy podbiegła do nas menadżerka, wyraźnie czymś przejęta.
- Panie Kitamura, byłabym wdzięczna, gdyby zostawił pan nam swój numer, byśmy mogli się z panem skontaktować. A teraz proszę nam wybaczyć, Yasu wypadło teraz ważne spotkanie, którego nie możemy przełożyć – zwróciła się do mnie, podsuwając mi pod nos mały notatnik i długopis. Nie bardzo będąc świadomym tego co się wokół mnie dzieje, zapisałem na kartce rząd cyferek, podpisując się pod tym by wiedzieli do kogo dzwonią, chociaż i tak nie wierzyłem, że to zrobią. Powoli zaczynał docierać do mnie ten przerażający fakt, że właśnie straciłem swoją jedyną szansę w życiu, by móc dokonać czegoś tak niezwykłego jak wystąpienie w teledysku z moim ulubionym wokalistą. Spojrzałem przerażony na Yasu, jakbym upewniał się, że to wszystko jest zwykłym snem, że zaraz obudzę się w swoim łóżku i wszystko wróci do normy. Okaże się, że nie było jeszcze castingu, że wciąż mam szansę, że nic nie jest stracone i warto próbować. 

#### 

Rzuciłem zakupy na podłogę w kuchni i sięgnąłem po telefon. Moja lodówka świeciła pustkami i  żeby przeżyć do następnego dnia musiałem, wracając ze służbowego spotkania, wstąpić do sklepu całodobowego. I teraz, zamiast ułożyć się wygodnie w łóżku i śnić snem sprawiedliwego o pewnym Aniele, miałem do wypełnienia jeszcze jedno zadanie. Właściwie wolałem zrobić to natychmiast, nie ryzykując, że następnego dnia się rozmyślę.
= Eri? Myślę, że znalazłem odpowiednią osobę. Pamiętasz Kitamurę, chłopaka, którego nie zdążyliśmy przesłuchać?
= Jesteś pewien? A co, jeśli on okaże się zupełnym beztalenciem w aktorstwie? Ładną buźką nie można wszystkiego zdobyć. Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł.
= Zaufaj mi, to dobry wybór. Biorę to na siebie.
= Yasu, czy ty w ogóle wiesz, ile on ma lat? Wygląda na dziecko. Nie wypełnił arkusza, nie mam żadnych jego danych.
= Wypuściłaś go bez wypełnienia kwestionariusza? To ty tutaj jesteś menagerem czy ja? Mimo wszystko, chcę spróbować. Ten dzieciak ma w sobie coś takiego, że chcę tylko jego. Jest do niej idealny.
Pożegnałem się, po czym westchnieniem odłożyłem telefon. Wcale nie byłem tak pewny, jak to wmówiłem menadżerce. Ryzykowałem całym teledyskiem do piosenki, która była przecież dla mnie tak bardzo ważna - miała w sobie pewną magię, którą chciałem oddać również w nagraniu. A jednak dla tego Anioła byłem gotów podjąć ryzyko, chociażby po to, aby móc ujrzeć go raz jeszcze. Spisałem z kartki numer podpisany „Kitamura Ryo” i przyłożyłem aparat do ucha. Pierwszy sygnał, drugi... po drugiej stronie odezwał się zaspany głos. 

 #### 


Po wyjściu z wytwórni zadzwoniłem po przyjaciela i udaliśmy się do pobliskiego baru na piwo. Chciałem zapić w sobie uczucie bezbrzeżnego smutku, zapomnieć. Zdawałem sobie sprawę, że prędzej czy później będę żałował tego, jednak nigdy nie sądziłem, że to „prędzej” nastąpi tak szybko.
-Halo? – jęknąłem, zakrywając głową poduszkę, gdy nieznośny dźwięk, który wydawał mój telefon wdarł się do mojego mózgu. Spałem wystarczająca długo by wytrzeźwieć, jednak było to zbyt krótko by obudzić się bez suchości w gardle i uporczywego bólu głowy. Sięgnąłem dłonią po telefon, leżący na szafce nocnej. Byłam tak zły i obolały, że czułem się, jakby nawet głos Yasu, który zwykle bywał kojący, teraz mógłby sprawiać, że miałem ochotę stać się jego wrogiem publicznym numer jeden. Zerknąłem na wyświetlacz, chcąc wiedzieć na kogo powinienem za to nakrzyczeć, jednak numer okazał się być zastrzeżonym.
-Słucham? – Przyłożyłem słuchawką do ucha, starając się jednocześnie powstrzymać potężne ziewnięcie. Byłem okropnie zmęczony. Miałem ochotę odrzucić to połączenie i wrócić z powrotem spać, jednak coś mi podpowiadało bym tego nie robił, bym poczekał bo może to być coś naprawdę interesującego. 

#### 

- Pan Kitamura Ryo? - zapytałem, próbując ukryć rozbawienie. Czyżbym go obudził? Odnalazłem wzrokiem zegar, wskazywał kilka minut po północy. Uderzyłem się otwartą dłonią w czoło - nie sądziłam, że jest aż tak późno. 

#### 

Zerwałem się gwałtownie z łóżka, odrzucając kołdrę gdzieś daleko na bok. Poczułem jak serce zamiera mi w piesi, by po chwili zacząć pompować krew ze zdwojoną siłą. To nie możliwe… Musiałem śnić. A jednak ten charakterystyczny głos, nie do pomylenia z żadnym innym, wydawał się być niezwykle realny.
-Tak, a kto mówi? – spytałem, mimo że doskonale znałem odpowiedź. Po prostu chciałem się upewnić, czy to wszystko oby na pewno dzieje się naprawdę. 

#### 

Po drugiej stronie usłyszałem jakieś szmery i trzaski. Uniosłem kąciki ust.
- Dobry wieczór, z tej strony Yasu, wokalista Acid Black Cherry. Dzwonię w sprawie dzisiejszego castingu do teledysku. Czy pan nadal jest zainteresowany tą rolą? 

#### 

-Przecież nie odegrałem scenki, nie zaprezentowałem jakie są moje umiejętności aktorskie. Więc dlaczego akurat do mnie pan dzwoni? – Przygryzłem mocno wargę, by nie zacząć krzyczeć z radości i zachować resztki powagi. Jak to w ogóle było możliwe? 

#### 

Zawahałem się. Jak ja mam temu dzieciakowi wytłumaczyć, dlaczego akurat on spośród setek kandydatów, skoro sam nie byłem tego pewny?
- Trafia ci się taka okazja i jeszcze pytasz? - przeciągałem. - Myślę, że... to znaczy, masz w sobie coś takiego, że nie chcę w tej roli nikogo innego. 

#### 

-Wolę się upewnić, by pan potem się nie obudził i stwierdził, że jednak nie jestem odpowiednią osobą do tego projektu – mruknąłem ponuro, nadal nie bardzo rozumiałem dlaczego ja i nagle ten fakt zaczął mnie przerażać. A co jeśli to naprawdę żart? – Ogółem to tak, jestem zainteresowany tą rolą, nawet bardzo. Mam się zgłosić na dodatkowy casting, by pokazać panu swoje umiejętności aktorskie? 

#### 

- Wierzę w ciebie, nie zawiedź mnie. Zgłoś się jak najszybciej do studia, by odebrać scenariusz. Do zobaczenia za miesiąc na planie - powiedziałem tylko po czym przerwałem rozmowę telefoniczną. Naprawdę miałem czekać miesiąc, by go zobaczyć? Zapatrzyłem się w jeden punkt na błękitnej ścianie salonu, zatapiając w myślach. 

#### 

-Dziękuję. Obiecuję, że będę się starał z całych sił by nie zawalić – zdążyłem jeszcze powiedzieć, nim w słuchawce rozległ się przeciągły sygnał przerwanego połączenia. Ciekawe czy Yasu to usłyszał?
Rzuciłem telefon na łóżko i sam ułożyłem się obok, wtulając zarumienioną twarz w poduszkę. To było takie nierealne, jak jeden z moich snów, który postanowił się ziścić. Dostałem tą rolę, mimo, że równie dobrze mogliby zgarnąć pierwszą lepszą osobę z ulicy. Efekt przecież byłby ten sam. Chwyciłem szybko komórkę i wysłałem do przyjaciela smsa, by pochwalić się tym szczęściem, które na mnie spłynęło, nim ponownie położyłem się, opatulając szczelnie kołdrą.
 - Miesiąc… Jeszcze tylko miesiąc i moje marzenie stanie się tak realne jak tylko to możliwe. – wyszeptałem do siebie, czując jak Morfeusz łapie mnie w swoje sidła. Ponownie zasnąłem, ale tym razem o wiele szczęśliwszy. 

2 komentarze:

  1. Z takich technicznych rzeczy - przydałyby się akapity i gdzieniegdzie brakowało przecinków, ale to przecież da się naprawić :)
    Co do treści - muszę się przyzwyczaić do tego, że piszecie w 1 os., bo ja sama nie jestem do tego przyzwyczajona. Chciałabym wiedzieć więcej na temat marzeń Ryo i jak doszło do tego, że w ogóle zainteresował się osobą Yasu! Pan Hayashi jako seme nie jest taki straszny, jak się tego obawiałam :D Bo Nanami doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jaki ja mam do tego stosunek. Ale jestem ciekawa, co dokładnie kierowało Yasu i jak będzie wyglądało kręcenie tego teledysku z jego perspektywy.
    Czekam na kolejny rozdział i dodaję do linków! :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. mi tam się bardzo podobało:) czekam na kolejną notkę:D

    OdpowiedzUsuń